Infantylny marketing ADBUDu

Jakość marketingu nierzadko jest zwierciadłem jakości biznesu. W sferze reklamowej niestety ADBUD nie błyszczy i ich materiały wzbudzają więcej politowania niż zainteresowania ofertą. Ich dotychczasowy modus operandi opierał się chyba bardziej na owczym pędzie mało wybrednych klientów niż rzeczywistą atrakcyjnością ich oferty.
Dzisiaj postanowiliśmy przyjrzeć się ich bannerowi z profilu Facebookowego. Szanowni Państwo, przebijmy się razem przez tą żenadę.
-
„Dom marzeń” - standardowa klisza Naprawdę? „Dom marzeń”? Jakby każda inna inwestycja budowlana nie próbowała wciskać nam tej samej fantazji. Czy „dom marzeń” oznacza po prostu szeregówkę z ogródkiem, w której pies sąsiada szczeka głośniej niż telewizor?
-
„Od razu poczujesz bezpieczeństwo” Czy w zestawie do domu dołączają sejf i ochroniarza, czy tylko sąsiadów w roli wiejskiego patrolu? Bo samo „poczucie” to trochę mało konkretne, zwłaszcza w świecie, gdzie to poczucie szybko wyparowuje, gdy zobaczysz wysokość kredytu.
-
„Cisza i spokój, która cię w nim otoczy” „Która”? Serio, nawet prostego zdania nie dało się napisać poprawnie? A może to specjalny zabieg, żeby zasugerować, że jednak tego spokoju będzie brakować? W końcu, kto wie, czy w harmonii miejsca nie przeszkodzi plac budowy kolejnego „domu marzeń” tuż obok?
-
„Życie zgodne z harmonią tego miejsca” Jak wygląda „harmonia miejsca”? Czy jest w zestawie broszura z instrukcją życia, by przypadkiem jej nie zakłócić? A może to sposób na delikatne zasygnalizowanie, że sąsiedzi nie będą tolerować głośnych imprez ani dzieci bawiących się w ogródku?
-
„Z dala od wielkomiejskiego zgiełku” Tak, jasne, „z dala”… aż do momentu, gdy uświadomisz sobie, że na dojazd do pracy w „wielkim mieście” tracisz pół życia w korkach, bo transport publiczny w tych „harmonijnych miejscach” praktycznie nie istnieje.
Podsumowując: slogan próbuje być poetycki, a wyszło jak zwykle – mdło, pretensjonalnie i bez polotu. Gdyby ten tekst był nieruchomością, stałby na skraju „wielkiego zgiełku” i dobrego smaku.